środa, 17 czerwca 2020

Colleen Hoover - "Wszystkie nasze tajemnice"



Książkę kupiłam w dniu premiery, ale zapomniałam o niej. Dopiero bratowa przypomniała mi jak ją znalazła na mojej biblioteczce i zapytała się czy mi się podobała. Cóż musiałam powiedzieć, że pewnie dobra, bo autorka pisze świetne i piękne książki, ale że nie czytałam to niestety. Ona przeczytała i była zachwycona.
Więc i ja zaczęłam ją czytać dwa dni temu. Dwa dni i przeczytane. Była świetna.

Książka napisana jest tak, że patrzymy na bohaterów i ich życie z dwóch perspektyw: Teraz i Wtedy.

W rozdziałach "Wtedy" głównych bohaterów poznajemy w chwili, gdy nakrywają swoich partnerów na zdradzie. Potem pokazana jest historia ich miłości. Jak się stało, że zostali małżeństwem, jak poznali swoje rodziny, jakie mają marzenia, nadzieję, jakie są rozmowy. Jak wyglądał ślub i jaką przyszłość planowali. Rozmawiali również o dzieciach i oboje bardzo ich chcieli, to było ich marzenie.

Ale czy te marzenie się spełniło?

Niestety nie chcę za dużo zdradzać, ale już na początku po kilku latach małżeństwa pojawia się problem z możliwością zajścia w ciążę przez główną bohaterką. Badania wykazują endometriozę. To jest straszna choroba dla kobiet. Dla Quinn i Grahama sprawiła, że nie mogą mieć tego co ważne, czyli dziecka. Z dnia na dzień zaczęli oddalać się od siebie, ich małżeństwo ma kryzys. 

Czy dadzą sobie radę, czy uda im się naprawić to wszystko. Czy mogą zaakceptować fakt, że choroba nie pozwala im na to. A może spróbują adopcji dzieci lub pieska? Musicie przeczytać sami. 

Wiem, że moja recenzja jest prosta, ale tak naprawdę, książka sama w sobie nie jest zbyt długa i nie większość rzeczy jest podobnych do siebie. Te strony powtarzają się, widzimy bohaterkę, która cierpi i zamyka się w sobie, odczuwa ból i wstyd, ale też widzimy bohatera książki, który stara się, walczy i sam też cierpi, ale nie pokazuje tego. 

Książka jest piękna, jedni powiedzą, że bohaterka jest zbyt cierpiąca i powtarza się dużo rzeczy cały czas, ale jak ktoś nie zrozumie tej choroby to będzie mu trudno zrozumieć ból kobiety, która marzy o dziecku.

Nie choruję na endometriozę, ale znam dwie osoby które chorują. Jedna nie może od wielu lat zajść w ciąże, ale udało jej się pogodzić z tym faktem i ma kochającego wspierającego męża co pozwala jej na dobre życie. Drugiej udało się zajść i urodziła zdrowego maluszka. Obie są szczęśliwe. 
Ale są kobiety, które mają problem z pogodzeniem się z tym. A jak każdy wie adopcja jest trudna i długo trwa.



Notka od wydawcy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz