niedziela, 24 stycznia 2021

Adam Silvera - "Syn nieskończoności"

 



Nie wiem jak Wy, ale ja cały czas uważam, że sowa z Hogwartu zgubiła się gdzieś po drodze, a Hagrid nie może wyszukać mojego domu i może te piwo kremowe za bardzo weszło mu do głowy. Pewnie takich osób jak ja czekających na list jest więcej. Ale co się dziwić, duża część dzisiejszych już dorosłych zaczęła czytać serię Harrego w podstawówce. 

Tak jak ja czekam na list to głowni bohaterowie książki Adama Silvery czekają na moc niebiańskich.

Emil i Brighton to bliźniaki, poznajemy ich kilka minut przed "18" urodzinami. A to przecież idealny czas na uzyskanie mocy. Coś co jest ich marzeniem od dzieciństwa, u Brightona jest jak sens życia. On chce tej mocy, pragnie jej, natomiast jego brat woli być normalnym chłopakiem, który ukryje się w tłumie.

Niby bracia bliźniacy, ale są różni. Różni ich nie tylko wygląd, ale i sposób bycia, ubrania i charakter. Są różni. Emil pracuje w sklepiku w muzeum i fascynuje się feniksami. Tak feniksami, w tej książce one istnieją tak samo jak magia. A Brighton ma swój kanał na youtubie, na którym zamieszcza walki niebiańskich, jakieś wywiady czy też filmiki. Fascynuje się tym i marzy aby być jednym z nich. 

Ta książka to pokazanie NY w wersji fantasy. Niby jest normalnie bo są komputery, telefony, instagram, ale jest też magia i moce. To jak połączenie świata magii Harrego Pottera z X-menami. Są ludzie z mocą feniksa, są osoby latające, silne, albo takie od których odbijają się zaklęcia. Można powiedzieć, że tego jest dużo, ale przede wszystkim jest to książka o braciach. I to się widzi.

Pomagają sobie, są razem, choć to ostatnie godziny przed wyjazdem Brightona do LA. Często razem imprezują i chodzą na strajki i wiece. 

Pewnego dnia będąc w parku widzą widma, które idą za nimi do pociągu. W czasie walki Emil widząc, że jego brat może wypaść za tory ujawnia moc feniksa. Jest tym zaskoczony, jego brat również i dodatkowo zazdrości mu. Uważa, że Emil nie zasługuje na tę moc, bo to on powinien ją mieć. A jeszcze większa zazdrość jest w momencie, gdy w progu ich domu pojawiają niebiańscy i chcą zabrać Emila do swojej kryjówki. Obaj bracia i ich mama i przyjaciółka udają się tam razem.

Tak jak wspomniałam, ta książka to walka dobra ze złem, pokazanie relacji braci i tego, że każdy ma swoje tajemnice. To też pokazanie jak zazdrość i chęć władzy wpływa na nasze życie. Troszkę to brzmi jak chęć władzy u Voldemorta, ale czasami czytając książkę miałam w głowie chęć przeczytania czegoś głosem Dumbledora. Wydaje mi się, że jakiś wpływ ta seria miała na autora.

Od pierwszych stron książka jest wciągająca, szybko się ją czyta, jest ciekawa i jest połączeniem świata magii i rzeczywistości. Te światy żyją razem, ale jest wojna. Widma kontra niebiańscy a dokładniej kontra Iskry. Nikt nie wie czy będzie mieć moc, albo czy nie zażyje wywaru aby stać się widmem. Są ludzie, którzy od tego uciekają, oraz tacy którzy pragną magii w swoim życiu. 

Ta książka to również fajne połączenie walki i relacji ludzi. Gdzie relacje z ludźmi są o wiele ważniejsze. Gdy skończyłam ją czytać zastanawiałam się, czy ktoś nie wyrwał kolejnych kartek. Zakończenie? Genialne i już czekam na kolejny tom.


Poniższa notatka od wydawcy:


środa, 13 stycznia 2021

Josie Silver - "Jeden dzień w grudniu"


 


Kupiłam tą książkę w 2018 roku w czasie jej premiery w Polsce. Ale długo czasu zajęło mi jej przeczytanie. Dopiero w nowym roku zaczęłam ją czytać. Tak jak przy ostatniej książce i tutaj jestem zadowolona, że nie czytałam jej przed świętami. To jest kolejna książka z zimową okładką, ale wydarzenia pokazywane są przez różne pory roku. Owszem są w tle święta, ale nie ma np świętowania, choinki tylko impreza z przyjaciółmi. 

Książka jest opowieścią z 10 lat z życia Laurie. Pierwszy raz dziewczynę spotykamy gdy siedzi w autobusie i widzi na przystanku mężczyznę. Gdy podnosi on głowę ich oczy spotykają się. I to jest ten moment, ta strzała miłości uderza w nich. Ona myśli czy uda jej się wysiąść, a on czy wejdzie. Ale niestety autobus odjeżdża. Laurie nie może o nim zapomnieć i wspomina o nim swojej przyjaciółce. 

Przez pierwsze dni i tygodnie chodzą po barach szukając go, ale niestety nie udało się. 

Aż do następnych świąt.

To wtedy Sara przyprowadza go jako swoją miłość na imprezę świąteczną. Świat Laurie staje na głowie i jest załamana. Musi udawać, że go nie zna, a nawet Sara prosi i ją i jego żeby się zaprzyjaźnili. Bo wie, że to będzie jej mąż, jej życiowa miłość.

Ale.

No właśnie ale, te ale jest dużym słowem w każdym momencie tej książki. Coś co trwało kilka sekund w grudniowy dzień ma wpływ na wszystko, na ich przyszłość, postrzeganie świata i to co teraz. On kocha Sarę, ale do Laurie czuje przyciąganie. Każde spotkanie to niezręczna sytuacja aż do pewnego razu, gdy alkohol przejmuje decyzje za nich. Ona kocha go w ukryciu, ale stara się coś zmienić w swoim życiu, szuka miłości i nawet znajduje. Ale czy te kilka sekund sprawią, że ich świat będzie podporządkowany tej jednej chwili sprzed kilku lat? A co byłoby gdyby Sara dowiedziała się, że jej miłość to ten chłopak z przystanku. Nic nie jest takie proste jakby się spodziewano.

Książka jest bardzo ciekawa, ale długa. Tylko, że ta długość i ilość stron nie przeszkadza. Bardzo szybko się ją czyta, bo jest naprawdę dobrze napisana. Historia nie jest typowo świąteczna bo jest też czas z wakacji z Tajlandii i innych momentów z ich życia. Te dziesięć lat mija dość szybko, czasami jest pokazane coś po roku czasu, a innym razem po kilku dniach. Nie widzimy zbytnio zmian jeśli chodzi o zmiany fizyczne, a przecież mija 10 lat. Jakieś wspominki tylko, że troszkę więcej siwych włosów. 

Książka pokazuje, że miłość ma różne oblicza. Czasami może być tą jedyną, tą najważniejszą, ale otoczenie jakie jest obok sprawia, że coś nie idzie. Czasami myślimy, że to miłość, ale tak naprawdę to nasze marzenie o miłości. W tej książce jest miłość, ale nie jest ona taka typowa. Czasami może trwać 10 lat i przez ten czas z tyłu głowy, zawsze będzie ta jedna osoba, która będzie wyznacznikiem naszej miłości. 

Miłość to też miłość przyjaciół, traktowanie ich jak rodziny i to jest też ważne.

Uwielbiam takie książki, które pokazują tą miłość przyjaciół, którzy są ze sobą na dobre i złe.

Pewnie nie raz ją jeszcze przeczytam. 

Polecam


Poniższa notatka pochodzi od wydawcy:

To klasyczna opowieść o miłości, której akcja rozgrywa się w ciągu dziesięciu kolejnych świąt Bożego Narodzenia, powieściowy odpowiednik filmowych hitów: „To właśnie miłość” i „Dziennika Bridget Jones”.

Laurie nie wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia – oczywiście do chwili, gdy nie zakochuje się w chłopaku, którego pewnego grudniowego dnia widzi na przystanku przez szybę zatłoczonego autobusu. Odnalezienie go to jedno z jej noworocznych postanowień. Po roku nieśmiałych poszukiwań spotyka go znowu, na świątecznym przyjęciu swojej najlepszej przyjaciółki Sary, która przedstawia go Laurie jako nową miłość swojego życia…

Książka dla kobiet kochających życie, Jojo Moyses i Nicholasa Sparksa.

poniedziałek, 4 stycznia 2021

Karen Swan - "Miłość u Tiffany'ego"


 



Każda z nas kobiet marzy o przyjaźni na śmierć i życie, o prawdziwej kobiecej przyjaźni, która przetrwa wszystko. Czy taka przyjaźń istnieje? To bywa różnie. Często jest tak, że w pewnym momencie ta przyjaźń zanika np wyjazd na studia, nowi znajomi i gdy pojawia się dziecko. Coś zmienia się w pewnym momencie naszego życia i trudno budować przyjaźń przez tyle lat.

W tej książce poznajemy cztery kobiety. Cztery przyjaciółki, które są inne, żyją inaczej i każda w innym kraju. Nowy Jork, Paryż, Londyn i wioska w Szkocji. Cztery różne miejsca, które mają wpływ na ich życie, każde te miejsce ukształtowało je. Często spotykają się, ale nie wszystkie. Cassie jako mężatka przeważnie nie wyjeżdża ze Szkocji, nigdy nie odwiedziła żadnej z dziewczyn, gdyż jej mąż nie lubił podróżować. Wolał polowania i spokojne życie na wsi. Kelly, Anouk i Suzy spotykały się często, każdego roku do Nowego Jorku przyjeżdżały do Kelly na zakupy. Ale nie Cassie.

Teraz po kilku latach znów się spotykają na 10 rocznicy ślubu Cassie. To miał być piękny i idealny dzień, ale jedna rozmowa jej przyjaciółki Wiz przez telefon sprawiło, że jej świat się zawalił. 

Dziewczyny wzięły sprawy w swoje ręce. Jeden rok, każdy kwartał w innym mieście i to Cassie ma podjąć gdzie i do której przyjaciółki pojedzie.

Pierwszy wyjazd jest do Nowego Jorku do Kelly, potem jest Paryż i na końcu Londyn.

W każdym mieście jest inaczej, jest inna moda, inne postrzeganie świata, czy też takie małe rzeczy jak kawa. Cassie, która kocha herbatę ma problem, żeby wyszukać w NY jakąś dobrą, kawa czy też śniadania tylko na mieście lub na wynos. Każde miasto to też zabawa przyjaciółek i traktowanie Cassie jako laleczki, czyli zmiana garderoby, fryzury i inne towarzystwo. 

Na ile jej nowy wizerunek to ona? Trudno powiedzieć. Jest tylko jedna osoba, która uważa, że każda nowa fryzura to nie jej styl. Każda z przyjaciółek uważa, że jest idealnie tak jak one to wymyślą.

Ale czy kobieta zdradzona, może znów się zakochać? Czy miłość może przyjść szybko, a może jest to długa droga, albo jak mówią inni po rozwodzie mam dosyć mężczyzn.

Żeby poznać tą piękną historię, trzeba ją przeczytać. Mimo, że książka ma ponad 500 stron, to bardzo szybko się ją czyta. Jest ciekawa, pokazuje miasta z innej strony i przede wszystkim życie kobiet w nich. Pokazuje, że w NY ważne jest ciało, a w Paryżu dusza. Londyn natomiast jest bardziej w stylu Cassie, przede wszystkim jest herbata :) 

Historia jest idealna na zrobienie serialu około 3 sezony po 4 odcinki, wydaje mi się, że byłaby to ciekawa i lekka opowieść oglądana na ekranie. 

Są dwie rzeczy jakie mi się nie podobają:

- tytuł książki - Miłość u Tiffaniego - nie pasuje mi to, zwłaszcza, że sam sklep Tiffany jest dwa razy i jakoś to nie to

- okładka książki - pokazuje zimę, a przecież historia trwa przez rok czasu, już lepiej byłoby pokazać dziewczynę z np otwartym pudełkiem ze sklepu Tiffany i w tle NY

Dobrze, że czytałam książkę już po świętach, bo czytając ją w grudniu byłabym zawiedziona małą ilością świąt w niej.

Ale co by nie było, książka jest świetna, pokazuje prawdziwą miłość przyjaciółek, oraz to, że mogą na siebie liczyć. To jest ważne, aby pokazywać, że nie ważne w jakim jesteśmy kraju, możliwość liczenia na przyjaciół jest czymś ważnym w naszym życiu. Można mieć męża, narzeczonego, ale nikt nie da nam takiego bezpieczeństwa jak przyjaciel.


Poniższa notka od wydawcy.

Trzy miasta. Trzy pory roku. Trzy przyjaciółki, które pomogą Cassie odnaleźć się na nowo.
Cassie ustatkowała się zbyt młodo, wychodząc za pierwszego chłopaka, z którym spotykała się na poważnie. Po dziesięciu latach małżeństwa zostaje zdradzona i jest załamana. Ponieważ jej małżeństwo legło w gruzach, a ona nie ma pracy ani własnego domu, musi odnaleźć dla siebie miejsce na świecie i dowiedzieć się, kim tak naprawdę jest. Tak zaczyna się ekscytująca roczna podróż Cassie, która opuszcza swoją kryjówkę na szkockiej wsi, by zamieszkać kolejno u trzech oddanych przyjaciółek w najpiękniejszych miastach świata: Nowym Jorku, Paryżu i Londynie.
Zamieniając szkockie mokradła i nijaki styl na ekskluzywne przyjęcia, świat mody i… diety odchudzające, Cassie stara się dopasować do rozmiaru każdej z tych metropolii i znaleźć swoją życiową ścieżkę oraz mężczyznę, który mógłby jej na tej ścieżce wiernie towarzyszyć. Nie obędzie się bez przygód i miłych niespodzianek, także od Tiffany’ego… „Miłość u Tiffany’ego“ to najprzyjemniejszy prezent, jaki kobieta może dostać lub zrobić sobie na święta: długa, wciągająca, dowcipna i ciepła powieść, która pozwala oderwać się od szarej codzienności i zanurzyć w świecie wielkomiejskich atrakcji, eleganckich strojów i interesujących mężczyzn. Czy ktoś jest w stanie się temu oprzeć?